Poezja
1. Wiersze opublikowane na murach
ogryzki w liczbie trzech
wskazujÄ… na jesienne wezbranie
czas dorodnych jabłoni
święto sądu i pojednania
ogołocone sumienia ksiąg
A wiesz?
Wypiłam dzisiaj mleko
prosto od krowy
i lustro
zaczęło się śmiać
Chrapie do Księżyca
Korporacyjny Kochanek
Ziewnie świeżą rosą
Przegryzie mgłą
Zapomni
2. Wiersze podróżnicze
Pamiętam nas na krawędzi
Zgodne kroki, kolejny brzask
Gorzki smak mate w ciemności
Czerń i biel
Argentyna
Pamiętam pingwiny w piasku
Zastygłe w zabawnych pozach
Ich dzieci w wodzie pierwszy raz
Czerń i biel
Argentyna
Pamiętam cud jej narodzin
Rytm pierwszych sÅ‚ów un, dos, tres
Zaciskające się ściany
Czerń i biel
Argentyna
Pamiętam jak odchodziłeś
Jak Twój cieÅ„ poszedÅ‚ na zachód
ZostawiajÄ…c odgÅ‚os kroków
Czerń i biel
Argentyna
Argentyna
U pani Akiko
Do raju można pojechać samemu
z rodzinÄ…
lub z psem
Wystarczy zostawić za sobą
jutro
i wczoraj
Trzeba się wylogować
zamknąć drzwi
i okna
Powoli zdjąć buty
poczuć trawę
oddychać
3. Wiersze dla dzieci
Szary szczeniak
Szary szczeniak
szerokim szydełkiem
szkocki szalik
szpakowi na szyjÄ™
szykował
Szpak szalony
z szafirowego szkła
szałowy szlafrok
szczeniakowi szelmie
szlifował
Szyja szpaka w szaliku
Szczeniak w szlafroku szczęśliwy
Szykuje siÄ™ szkóÅ‚ka - szaÅ‚as z szyszek i sznurka
Zamknij oczy - zobaczysz błękitne motyle
Niespiesznie zakładające baletki
w Szanghaju
Papilarne linie lotu wÅ›ród przepoconych ulic
Szmaragdowe odciski lekkości w miseczkach ryżu
Modraszkowy taniec wÅ›ród strzelistych wież
Zwiewne suknie w zimnych fabrykach jedwabiu
Tylko pamiętaj - żadnej autonomii dla powiek
Bladoniebieski Szanghaj umiera
o świcie.
Motyle w Szanghaju
Czasami czynimy cuda
Człowiek czaplę cząstką
czerwonej czereśni
częstuje
Czart czajce czuprynÄ™
czekoladowÄ…
czule czesze
Czarodziej czterema
czerpakami
czas czerwieni
Czapla człowiekowi
czyści czasem
czapkÄ™ czarnÄ…
Czasami czynimy czary
4. Wiersze inne
Re-wizja
Tradycja wstrzykiwana w żyłę z pierwszą gwiazdką.
Sarny uciekają w popłochu. Las ciemny.
Szklana kula na grzbiecie jeża. Sunie cichutko wraz z nim. Jęczy z wysiłku i oblizuje spierzchnięte wargi.
Niełatwo nosić w sobie klęskę.
Jej światło skondensowane jak mleko matki.
Kuleczka Ziemia kopnięta przez szalonego demiurga z pryszczem na nosie.
Tango triste, bo to pierwszy raz.
I znów jestem strażnikiem fioletowo - zielonego ognia.
Języki płomienia zostawiły pieczęć.
Przynależę tu na zawsze. Znak.
Mam go w kąciku oka na każdej fotografii.
Świeże ciało pachnie grzybami, wrzosem i wilgocią. Niepokalana pamięć.
Króliczek biegnie szybko. UkryÅ‚ siÄ™ na dwie zdrowaÅ›ki.
Dekompozycja
Na drewnianym stoliku domku dla lalek
Przysiadła biedronka.
Budda właśnie palił w salonie cygaro
Spożył cztery lata biedronki
Rok po roku
Czy myślał, że była nanibowa?
Czy w ogóle byÅ‚a?
Może chciała rozprostować skrzydła
I zagrać na cytrze?
Czy budda ma prawo rządzić życiem
Pamięcią i niebem biedronki?
Dzień w dzień
GromadzÄ… siÄ™ tam inni
Czy Adam widzi biedronkÄ™?
Vilanella jesienna
Brzemienna słońcem ziemia szykuje się na bal
Konfetti z liÅ›ci spada, deszcz gałęzi i piór
Pierwsza para ukryta za kurtyną ze skał
PiÄ™kna tancerka trzyma drżącÄ… dÅ‚oniÄ… swój szal
Tancerz spokojny, wierzy w niezmienny kroków wzór
Brzemienna słońcem ziemia szykuje się na bal
Kurtyna w górÄ™, haÅ‚as, kaskada barw i szaÅ‚
DrwiÄ…cy sobie z klepsydry, wirujÄ…cy, pstry bór
Pierwsza para zniknęła za kurtyną ze skał
Ach wołać ich, zatrzymać, sprawić by taniec trwał
By mokra potem ziemia zapomniała gdzie Dur
Brzemienna znów sÅ‚oÅ„cem szykowaÅ‚a siÄ™ na bal
Spadają wolno ziarna, tak jakby czas się bał
Zabrać z sobÄ… kolory, zostawić czerni wór
PierwszÄ… parÄ™ znów ukryć za kurtynÄ… ze skaÅ‚
Dopnie swego zły piasek, nie podda się na cal
Ziemia przechowa wspomnieÅ„, blady od Å›niegu wiór
Brzemienna słońcem za rok, urządzi sobie bal
Z pierwszą parą ukrytą za kurtyną ze skał
Logofilia
Ziemia złapana na wędkę poety
ZastygÅ‚a w cichej niemocy wrogich sÅ‚ów
Jej spętane dzieje mogły się bronić
Chociaż po krótkiej walce zacisnÄ…Å‚ siÄ™
Węzeł łączący początek i koniec.
Człowiek przebił kijem jądro pamięci.
BrnÄ…Å‚ przez pyÅ‚, popióÅ‚, warstwy dinozaurów
KoÅ›ci pradziadków, wojenne widoczki
Z mozoÅ‚em wypeÅ‚niaÅ‚ kolejne próbki
Obrazami, wybuchami i ciszÄ….
I tak powstała kolekcja chaosu
Na póÅ‚ce, poupychane w sÅ‚oikach
Żyły myśli kurczaka przed rozpruciem
Szepty kominów, podwójne dna jezior
Kołyski niegdysiejszych marynarzy
Udana rezurekcja ziaren piasku
Przyniosła zapomniane dawno twarze
Czarny doktor, dziecko ćwiczące Tai - Chi
Tłumaczenie wszechświata dla opornych
Prezent od nikogo dla wszystkich ludzi.
Podświadomość
Widmo
świadomość
pod dom
pić
Ćma
wiadomość
świadom
wić
Moda wiadomo dość od
Woda wiadomo dość pod
Widmo ma pić
Ćma - wić
Ość w dom
Mość w dom
pość ćmo!
Moja Padwa jest zamiejska
Nie chroni jej żaden święty
Po starym kocie
Zostało rude odbicie
W kuchennej szybie
Moja Padwa jest zziębnięta
Brak w niej uczonych i książek
W samotnym domu
ZostaÅ‚y różowe buty
I smak jej dorsza
W mojej Padwie nie ma już psa
WschodzÄ… na nim nowe kwiaty
W ogrodzie dziadka
Zostały jeszcze zabawki
I zapach szczęścia
Moja Padwa