top of page

Proza

128451434_2689450571304569_2788752747920
128426347_213889666776075_50266566145721

listopad 2020 - Dzienniki pandemiczne,

"Jutro nie mieści się w głowie"

"To jedna z najbardziej niezwykłych i chwytających za gardło książek, jakie ostatnio wpadły mi w ręce. Agata Tuszyńska i jej studenci prowadzą swoje lapidarne dzienniki z rzadko spotykaną uczciwością. Mieści się w nich wszystko: strach, niemożność zaakceptowania nowej rzeczywistości, odnajdywanie się w niej, radość z małych niedocenianych dotąd rzeczy. Ta książka musiała powstać. Będziecie nad nią płakać, myśleć, denerwować się, wstrzymywać oddech, śmiać się i nieustannie dziwić temu, że to wszystko naprawdę nam się przydarzyło. I że nadal się dzieje." - Katarzyna Tubylewicz, pisarka

 

We wrzeÅ›niu 2020 ukazaÅ‚a siÄ™ moja pierwsza książka “Improwizować należy wedÅ‚ug planu” 

​

Moje pierwsze opowiadania zostaÅ‚y opublikowane w 2019 roku w antologii “NastÄ™pni” 

127866401_133423145231928_77999751852277
proza2.jpg
proza 1.jpg

W lipcu 2020 wygraÅ‚am konkurs na felieton reporterski #malekroki. Poniżej nagrodzony tekst 

 

Czekamy jak co dzieÅ„ na twój telefon. Rozmowa online znalazÅ‚a siÄ™ w naszym rozkÅ‚adzie dnia miÄ™dzy kawÄ…, a wyjÅ›ciem Emilki do przedszkola. Niezmiennie mówisz, że wszystko jest w porzÄ…dku. NiedÅ‚ugo bÄ™dziemy razem. Tymczasem liczba zakażonych wirusem roÅ›nie. Padwa to jedno z caÅ‚kowicie zamkniÄ™tych miast czerwonej strefy. Rozumiem, że musiaÅ‚eÅ› tam pojechać, by opiekować siÄ™ tatÄ…, jednak jest mi ciężko. Staram siÄ™ zbierać chwile i stworzyć dla ciebie naszÄ… codziennÄ… kolekcjÄ™ chaosu. Jak już wrócisz, usiÄ…dziemy na kanapie, otworzymy butelkÄ™ wina i spróbujemy nadać sens dniom bez ciebie.

To ty nauczyÅ‚eÅ› mnie uważnoÅ›ci, powagi detalu. DziÄ™ki tobie wiem, jak ważny jest smak. Jedzenie może być sztukÄ…, a  przyprawianie go – wyprawÄ… w nieznane. KiedyÅ› jadÅ‚am chiÅ„skie zupki, a w restauracji zamawiaÅ‚am pizzÄ™ i kawÄ™. Nie zwracaÅ‚am uwagi na zapachy i kolory. SÅ‚owo estetyka w moim życiu nie istniaÅ‚o. KrólowaÅ‚ chaos. OswoiÅ‚eÅ› dla mnie milczenie. Tak maÅ‚o sÅ‚yszaÅ‚am, zanim daÅ‚eÅ› mi ciszÄ™ i pokazaÅ‚eÅ› jak szukać dźwiÄ™ku w sobie i wokóÅ‚ nas. HaÅ‚as ulicy już nigdy nie bÄ™dzie, jak przed spotkaniem ciebie, jednostkowym tonem. PodzieliÅ‚eÅ› go na dziesiÄ…tki brzmieÅ„, z których zbudować można harmoniÄ™. A sÅ‚owa? Jak wiele ich przedtem marnowaÅ‚am. Gdy uczyÅ‚eÅ› siÄ™ mojego jÄ™zyka, ja zaczęłam Å›wiadomie siÄ™ nim posÅ‚ugiwać. Chaos zastÄ…piÅ‚a precyzja. SÅ‚owa wróciÅ‚y do swych podstawowych znaczeÅ„, każde z nich odzyskaÅ‚o wÅ‚aÅ›ciwÄ… sobie wagÄ™ i melodiÄ™. PrzestrzeÅ„ przestaÅ‚a przeszkadzać. Przedmioty nazwane swoimi imionami grzecznie ustawiaÅ‚y siÄ™ na miejscu. ZamieszkaÅ‚y u nas prawdziwe roÅ›liny i pozostaÅ‚y cudownie żywe i zielone. PojawiÅ‚ siÄ™ kamienny budda i przejÄ…Å‚ nad nami pieczÄ™. ByÅ‚ przy nas, gdy rodziÅ‚a siÄ™ Emilka. Obaj uważnie milczeliÅ›cie.

Po siedmiu latach poddaÅ‚eÅ› nas próbie. Sprawdzasz czy grunt jest na tyle silny, by utrzymać nasz Å›wiat. Czy smak, estetyka, harmonia i precyzja wygrajÄ… z chaosem. ObiecujÄ™ ci to. Ale wróć do nas wreszcie, bo jednak budda bez ciebie niewiele znaczy.

Pewnego dnia, Emilka poczuÅ‚a, że ma dosyć. Nie rozumiaÅ‚a dlaczego już drugi tydzieÅ„ nie może iść do przedszkola i spotkać siÄ™ z przyjacióÅ‚mi. Dlaczego zamiast wypraw do lasu, wychodzi jedynie na krótkie spacery z psem? Przecież nie zrobiÅ‚a nic zÅ‚ego. No dobrze, czasami bywaÅ‚a nieposÅ‚uszna i nie sprzÄ…taÅ‚a codziennie swojego pokoju, a ostatnio zdarzyÅ‚o jej siÄ™ nawet trzasnąć porzÄ…dnie drzwiami, ale czy to naprawdÄ™ wystarczyÅ‚o, by odebrać jej wiosnÄ™? Wszystkie kwiaty i zapachy? CaÅ‚y dzieÅ„ chodziÅ‚a smutna, a wieczorem, gdy w pokoju zgasÅ‚o Å›wiatÅ‚o, przytuliÅ‚a siÄ™ do ukochanej suczki - Majki i cichutko zapÅ‚akaÅ‚a. PÅ‚akaÅ‚a i pÅ‚akaÅ‚a. W ogóle nie mogÅ‚a siÄ™ uspokoić. Wcisnęła zasmarkany nos w gÄ™stÄ… sierść psa i objęła go za szyjÄ™ obiema rÄ…czkami. Nagle poczuÅ‚a, że z MajkÄ… dzieje siÄ™ coÅ› dziwnego. Suka zaczęła wyraźnie maleć i przybierać ksztaÅ‚t podobny do ludzkiego. 

- Ratunku!-  zaczęła krzyczeć Emilka, ale zmieniona Majka, poÅ‚ożyÅ‚a palec na buzi i wzrokiem nakazaÅ‚a ciszÄ™.

- Ciii! Nie bój siÄ™ - wyszeptaÅ‚a. - Tak naprawdÄ™ jestem KrasnoludkÄ…. Tylko udajÄ™ psa.

Emilka aż buziÄ™ otworzyÅ‚a ze zdziwienia: 

- KrasnoludkÄ…? Czyli kim wÅ‚aÅ›ciwie? I dlaczego wczeÅ›niej nigdy o tym nie mówiÅ‚aÅ›? I w ogóle, jak to siÄ™ dzieje, że mówisz? I dlaczego? 

- Dlaczego i dlaczego? - burknęła Majka. - Jak przestaniesz zadawać tyle pytań, to Ci powiem. Chcesz?

- No pewnie, że chcÄ™ - szepnęła Emilka z zaokrÄ…glonymi wciąż ze zdziwienia oczyma. 

- Po pierwsze, nazywam się Krasnoludka Anastazja. Po drugie, jestem z Tobą od urodzenia. Zawsze, gdy rodzi się dziecko, do domu wprowadza się krasnoludek albo krasnoludka. Pilnuje, żeby dziecko było szczęśliwe.

- Ale dlaczego dopiero teraz mi się pokazałaś? Przecież wcześniej też czasami byłam smutna.

- Znowu dlaczego. Do tej pory nie było potrzeby się ujawniać. Zawsze dawałaś sobie radę sama, nie byłam Ci potrzebna. Teraz, to co innego. Zobaczyłam, że sytuacja jest poważna i postanowiłam wkroczyć do akcji.

- Ale super! - ucieszyła się Emilka. - A co będziemy robić?

- Będziemy rozwiewać twoje smutki. Gotowa?

- No, nie wiem. A jak to siÄ™ robi?

- Po pierwsze. Chociaż przez chwilÄ™ nic nie mów, ok?

- Mhm - mruknęła Emilka. 

- Po drugie, zamknij oczy i posÅ‚uchaj. - To powiedziawszy Majka, a wÅ‚aÅ›ciwie Krasnoludka Anastazja zdjęła z gÅ‚owy swój czerwony kapelusz i zaczęła w nim grzebać. Po chwili, wÅ›ród Å›rubek, szyszek, kamyczków i tysiÄ…ca innych przedmiotów, znalazÅ‚a maÅ‚Ä…, srebrnÄ… różdżkÄ™. Machnęła niÄ… nad gÅ‚owÄ… Emilki i wyszeptaÅ‚a:

„Pam, pam, pam, bum, bum, bum,

Niech się zrobi skrzydeł szum

Pam, pam, pam, tra, la, la

Niech Å›wiat dziecku wiosnÄ™ da!”

ZatrzepotaÅ‚o, zaszumiaÅ‚o i na parapecie pojawiÅ‚ siÄ™ maÅ‚y, żóÅ‚ty ptaszek. 

- Dobra, wsiadamy - zakomunikowała Anastazja i lekko popchnęła Emilkę w stronę okna.

- Ale jak? - spytała Emilka. - Przecież ja jestem za duża, nie zmieszczę się.

- Ach, prawda! - puknęła siÄ™ w czoÅ‚o Krasnoludka. - ZapomniaÅ‚am CiÄ™ zmniejszyć. Już to naprawiam. - Po czym wyjęła powtórnie z kapelusza swojÄ… różdżkÄ™ i machnęła niÄ… nad gÅ‚owÄ… EmilkÄ… ze sÅ‚owami:

„Pam, pam, pam, butka, tutka

Zrób mi z dziecka - krasnoludka”

ZaszumiaÅ‚o, zafurczaÅ‚o i nagle Emilka zaczęła siÄ™ zmniejszać. MalaÅ‚a i malaÅ‚a aż w koÅ„cu zamieniÅ‚a siÄ™ w maciupeÅ„kÄ…, sympatycznÄ… krasnoludkÄ™. Zamiast pidżamy miaÅ‚a czerwony kubraczek i czerwony kapelusz. DokÅ‚adnie taki sam, jak Anastazja. 

- Hurra! - krzyknęła Emilka i usadowiÅ‚a siÄ™  razem z krasnoludkÄ… na grzebiecie ptaszka. 

PoleciaÅ‚y. LeciaÅ‚y i leciaÅ‚y. Minęły Ruczaj, zobaczyÅ‚y z daleka oÅ›wietlone Wzgórze Wawelskie i w koÅ„cu wylÄ…dowaÅ‚y gdzieÅ› za miastem, na ogromnej Å‚Ä…ce, peÅ‚nej kwiatów. A konkretnie - w samym Å›rodku sÅ‚onecznika. 

- Ale pięknie! - krzyknęła zachwycona Emilka. - Gdzie jesteśmy?

- Jak to gdzie? W krainie Pani Wiosny. Podoba Ci siÄ™?

- No pewnie. A co będziemy robić?

- Nic - uÅ›miechnęła siÄ™ Anastazja. - Już sporo zrobiÅ‚yÅ›my, teraz czas na odpoczynek. - To powiedziawszy, wyciÄ…gnęła siÄ™ na plecach i przykryÅ‚a twarz kapeluszem. 

Emilka chcÄ…c nie chcÄ…c, zrobiÅ‚a to samo. Gdy tylko zamknęła oczy, poczuÅ‚a wokóÅ‚ siebie wspaniaÅ‚y zapach i usÅ‚yszaÅ‚a dookoÅ‚a Å›piew tysiÄ™cy ptaków.

- Dzień dobry, Wiosno - wyszeptała i po chwili zasnęła spokojnym, wiosennym snem.

Gdy obudziła się następnego dnia rano, Majka leżała jak zwykle obok i cicho pochrapywała.

- Mammo! Ale miaÅ‚am wspaniaÅ‚y sen! - krzyknęła Emilka i już miaÅ‚a pobiec do pokoju rodziców, żeby opowiedzieć go ze szczegóÅ‚ami, gdy nagle jej wzrok padÅ‚ na poduszkÄ™. LeżaÅ‚ na niej maÅ‚y, czerwony kapelusik.

​

O Krasnoludce Anastazji 

 

Bajki

 

bottom of page